FALANGA

Oficjalny blog publicystyczny Falangi

Przeszukaj blog

niedziela, 8 listopada 2009

Tradycjonalizm i geopolityka - myśl Konstantina Leontjewa

Konstantin Nikołajewicz Leontjew (1831-1891) był niewątpliwie najbardziej radykalnym konserwatystą w historii myśli rosyjskiej i jednym z najbardziej radykalnych reprezentantów konserwatyzmu w ogóle. Prof. Andrzej Walicki ochrzcił go mianem „integralnego reakcjonisty”. Skrajny konserwatyzm przenikał zarówno filozofię dziejów Leontjewa, jak jego filozofię kultury i koncepcje prawno-ustrojowe. Ujawniał się również w jego – mówiąc współczesnym językiem – myśli geopolitycznej, którą w niniejszym szkicu pragniemy przypomnieć, z uwagi na jej oryginalny charakter, a także rosnące zainteresowanie problematyką geopolityki jako takiej.
Leontjew wychodził w swoich rozważaniach od konstatacji, iż państwo rosyjskie pogrąża się w słabości i zaawansowanym rozkładzie wewnętrznym – co już, samo w sobie, świadczyło o oryginalności jego myśli, skoro w czasie, gdy wypowiadał swe przemyślenia, ogromna większość obserwatorów, zarówno życzliwych, jak i niechętnych, widziała w Rosji kraj u szczytu potęgi. Jako przyczynę tego stanu rzeczy wskazywał poddawanie się przemianom kulturowym mającym źródło w Europie Zachodniej. Nie hołdował przy tym upraszczającemu antyokcydentalizmowi, często spotykanemu u rosyjskich myślicieli. W przeciwieństwie do innych prawicowych nurtów intelektualnych, jak słowianofile w pierwszej połowie XIX wieku czy eurazjaci w XX wieku, nie uważał wszystkiego, co przychodzi z Zachodu za z definicji złe i wrogie rosyjskiej tradycji. Jako jeden z nielicznych rosyjskich konserwatystów nie krył zachwytu dla tradycyjnej, przednowoczesnej kultury zachodniej. Nie negował ponadto możliwości czerpania przez kulturę rodzimą wartościowych inspiracji od innych kręgów kulturowych. Natomiast bezkrytyczne naśladownictwo urządzeń i wzorów podpatrzonych na zewnątrz ujawniało w jego ocenie kryzys kultury ojczystej, utratę przez nią zdolności do samodzielnego rozwoju i, co za tym idzie, być może wchodzenie przez nią w fazę schyłkową. Tak też przedstawiała się jego diagnoza sytuacji w dziewiętnastowiecznej Rosji, usiłującej pospiesznie upodobnić się do państw zachodnioeuropejskich i zatracającej przez to swą wspólnotową tożsamość. Według Leontjewa tendencja ta niosła ze sobą niebezpieczeństwo, gdyż przeszczepiała na grunt rosyjski nie elementy tradycyjnej kultury Okcydentu, lecz sztuczne wymysły europejskich sił rewolucyjnych, w istocie swej kosmopolityczne, bo nie wyrosłe z żadnej kultury tradycyjnej, w tym również z zachodniej, a wręcz stanowiące jej zaprzeczenie. Myśliciel określał je pogardliwym mianem „postępu liberalno-egalitarnego”.
Okcydentalizm, a w rezultacie także wejście pod glajchszaltujący wpływ „postępu liberalno-egalitarnego”, przyszły do Rosji jako konsekwencje wyboru orientacji geopolitycznej przez twórcę rosyjskiej mocarstwowości, Piotra I, na przełomie XVII i XVIII wieku. Monarcha ten obrał zwrot na północ i zachód, decydując się oprzeć państwo rosyjskie o Morze Bałtyckie – zwrot ku Europie. Wybór wektora geopolitycznego znalazł najdobitniejszy wyraz w przeniesieniu przez Piotra stolicy na północno-zachodnie rubieże kraju. W jego planach Petersburg miał stać się (i rzeczywiście tak było) pomostem trwale wiążącym Rosję z Europą. Tego nowoczesnego miasta, wybudowanego od podstaw według racjonalistycznego projektu, nic nie łączyło z tradycyjną kulturą Rosji. Port wzniesiony przez imperatora nad bałtycką Zatoką Fińską otworzył państwo rosyjskie na penetrację przez obce wpływy kulturowe, zwłaszcza niemieckie i francuskie. Jako miasto portowe, nadmorskie, silnie związane z państwami basenu bałtyckiego, a za jego pośrednictwem z innymi krajami północnego wybrzeża Europy, Petersburg z konieczności musiał zyskać charakter nie rosyjski, lecz kosmopolityczny.* Sytuując w nim stolicę kraju, Piotr przesądził o dalszej drodze jego rozwoju. W krótkofalowej perspektywie przyniosła ona znaczny wzrost politycznej potęgi Rosji, lecz za cenę erozji rosyjskiej substancji kulturowej, która w dłuższym planie czasowym doprowadzi państwo do wewnętrznego rozprzężenia, a w rezultacie również do utraty siły zewnętrznej.
W ocenie Leontjewa możliwe było jeszcze zatrzymanie, lub przynajmniej radykalne spowolnienie, rozkładowych procesów prowadzących Rosję ku upadkowi. Wymagało to jednak odwrócenia dotychczasowej orientacji przestrzennej państwa carów. Rosyjski archaista postulował obrót geopolitycznego wektora Rosji, dotąd wymierzonego na północ i zachód, ku południu i wschodowi. Jak wektor północno-zachodni wskazywał Morze Bałtyckie, tak wektor południowo-wschodni wytyczał drogę na Morze Czarne i Morze Egejskie. Przenosząc swe centrum nad Morze Czarne – Pont starożytnych Greków – państwo rosyjskie zawróciłoby ze ścieżki niwelującej europeizacji. Dokonałoby powrotu do zapomnianych od czasów Piotra I źródeł rosyjskiej kultury – rewaloryzacji pozaeuropejskich czynników cywilizacyjnych: dziedzictwa Bizancjum oraz związków z Azją.
Bramą do obszaru zarówno bizantyjskiego, jak i azjatyckiego pozostawał, położony na przeciwległym brzegu Morza Czarnego, Konstantynopol – Stambuł – Carogród (Cargrad). Otwarcie bramy wymagało odebrania Turcji tej starożytnej metropolii. Oznaczałoby ono zarazem odzyskanie dla świata chrześcijańskiego siedziby najważniejszego, ekumenicznego patriarchatu prawosławnego. Tak przedstawiało się pierwsze dziejowe zadanie, jakie Leontjew stawiał Rosji. Pisał on: „Za zakrętem naszej drogi historycznej dostrzegam jasno cel: zielone ogrody, wielobarwne budowle i złoty krzyż Hagii Sophii nad pięknymi falami Bosforu. Nad jego brzegami będziemy mogli, nareszcie, zerwać z siebie tę europejską maskę, którą nałożyła na nasze oblicze żelazna ręka Piotra Wielkiego.” Odwojowany z rąk sułtanów Konstantynopol chciał Leontjew uczynić nowym centrum religijnym imperium carów. Jeżeli jednak miało ono zawrócić z dotychczasowego kierunku rozwoju geohistorycznego, centrum państwowe i polityczne nie mogło pozostać w nadmorskim, europejskim, niemiecko-sfrancuziałym Petersburgu. Myśliciel postulujący przebycie wstecz drogi „od Rusi do Rosji” proponował przesunięcie jej w stronę Morza Czarnego, z północy na południe, do serca dawnej Rusi, jej pierwszego ośrodka państwotwórczego – śródlądowego Kijowa. W rezultacie zeuropeizowane państwo Piotra I, usiłujące „dogonić Zachód” za cenę odrzucenia własnego dziedzictwa historycznego i kulturowego, przeistoczyłoby się w państwo wschodnie, eurazjatyckie, wyrastające z tradycji bizantyjskiej – lub też, jak wyrażał się sam Leontjew, „Rosję Petersburską” zastąpiłaby „Ruś Carogrodzka”.
Integralny reakcjonista stawiał dalej rosyjskim władcom za zadanie budowę związku państw reprezentujących wschodni pierwiastek cywilizacyjny, a zarazem zagrożonych ekspansją kulturowych czy politycznych wpływów zlaicyzowanej, modernistycznej Europy Zachodniej. Wśród jego przyszłych członków obok prawosławnych monarchii Rosji, Rumunii i Grecji wymieniał także monarchie azjatyckie – Turcję i Persję. Brakowało wśród nich, jak widać, państw słowiańskich. Leontjew nie przewidywał integracji z krajami słowiańskimi. Radykalnie różniło go to od zwolenników panslawizmu. W przeciwieństwie do panslawistów, postrzegających narody słowiańskie jako jeden lud i w związku z tym uznających ich polityczne zjednoczenia za dziejową konieczność, nie przypisywał cechom etnicznym żadnego wpływu na politykę, a w przedstawianym przez nich jako monolit świecie słowiańskim dostrzegał szereg samodzielnych kultur, które nie powinny ulec sztucznemu zmieszaniu. Swą wizję polityczną określał mianem „konfederacji wschodniej”, przeciwstawnej panslawistycznej „konfederacji słowiańskiej”. W panslawizmie widział naśladownictwo europejskich konstrukcji ideologicznych (pangermanizmu). Bronił idei wschodnich przeciw zachodnim nowinkom – odgórnej genezy władzy i prymatu państwa przeciw „suwerenności ludu” i prymatowi społeczeństwa. Tradycyjne zasady polityczne Orientu miały tworzyć ideowy fundament przewidywanego przezeń tworu geopolitycznego: „I tak będą dwie Rosje, splecione nierozerwalnie w osobie Władcy: Rosja – imperium z nową stolicą administracyjną (w Kijowie) oraz Rosja – głowa Wielkiego Związku Wschodniego z nową stolicą kulturalną nad Bosforem.” Związek Grecko-Słowiański, jak go niekiedy nazywał myśliciel, miał również stanowić sojusz monarchii Wschodu i Południa, zwrócony tarczą na północny zachód, przeciw Europie i jej liberalno-egalitarnemu ideałowi „federacyjnej republiki”.
Czy myśl Konstantina Leontjewa można odnieść do świata współczesnego? Rosyjski archaista przekonywał, że Rosja pozostaje bytem odrębnym kulturowo od Europy – wyrasta z osobnej, własnej tradycji, czego nie powinna się w żadnym razie wstydzić, lecz, przeciwnie, czerpać z niej żywotne siły. Nie powinna dążyć do zlania się z Europą, ani na poziomie kultury, ani geopolityki. Realizacja ideologicznie umotywowanych postulatów zawładnięcia krajami słowiańskimi mogłaby jej przynieść tylko szkodę – europeizację. Oznaczało to całkowite odwrócenie od Europy rosyjskich dążeń ekspansywnych, dla których naturalnym obszarem pozostawał, według Leontjewa, Wschód. Wszystkie te spostrzeżenia nie straciły do dziś na wartości. Począwszy od lat dziewięćdziesiątych, ideę powrotu Rosji z Zachodu na Wschód, jako sposobu na odzyskanie więzi z własną tradycją duchową oraz wewnętrzną konsolidację państwa, zaczęli rozwijać myśliciele tacy, jak geopolityk Wadim Cymburskij czy „hiperborejczycy nowej epoki” skupieni wokół pisma „Inacze” pod redakcją Wadima Sztiëpy.

Adam Danek

* Kosmopolityzm i sztuczność tej metropolii po mistrzowsku odmalował Adam Mickiewicz w „Dziadów części III ustępie”.