FALANGA

Oficjalny blog publicystyczny Falangi

Przeszukaj blog

niedziela, 22 lutego 2009

Wywiad z Przywódcą Falangi dla portalu Nacjonalista.pl

Luty 2009


1) Ponieważ nie każdy zna postać Kolegi, na początek proszę o krótki przedstawienie siebie, swojej dotychczasowej działalności, oraz, ewentualnie, napisanie kilku słów od siebie, aby niezorientowany czytelnik lepiej zrozumiał wywiad.

B.B.: Witam wszystkich serdecznie. Nazywam się Bartosz Bekier, w szeroko pojmowanym Ruchu Narodowym działam od 5 lat. Tak jak wielu narodowców, swoją działalność rozpocząłem w Młodzieży Wszechpolskiej, kiedy ta nie miała jeszcze wypracowanej "nowej strategii wizerunkowej". Po wielu rozczarowaniach, których nie będę tu opisywał, zdecydowałem się na opuszczenie jej szeregów. To ONR był właśnie organizacją dla mnie. Szybko po przystąpieniu zostałem wybrany koordynatorem Brygady Mazowieckiej. Z głośniejszych akcji jakich byłem organizatorem, wymienić chyba należy "happening" na spotkaniu Lewicy Bez Cenzury w rocznicę Rewolucji Październikowej, marsz pro-life 8 marca, który przerodził się w kontr-manifestację przeciwko aborcyjnym postulatom feministek, antykomunistyczny marsz 1 maja zorganizowany dodatkowo pod hasłem "nie Irlandia, nie Chicago, praca w Polsce dla Polaków", pikieta przeciw promocji narkotyków i chyba najgłośniejszy Marsz Mocarstwowy. Oczywiście, nie są to wszystkie akcje, ale powiedzmy, że wymieniłem najważniejsze z tych, które można publicznie wymienić.

Rozstanie z ONR-em przyszło nagle i zostałem do niego niejako zmuszony. Początkowo myślałem o założeniu autonomicznej Brygady ONR, lecz szybko zarzuciłem ten pomysł. Postanowiłem usunąć się w cień i brać udział w pracach Ruchu Narodowego jako niezrzeszony szeregowiec. Jak wiemy, historia potoczyła się inaczej.

Większa część Brygady Mazowieckiej, w obliczu jawnej niesprawiedliwości jaką była dezintegracja Brygady, postanowiła mnie poprzeć, pomimo że na dobrą sprawę w tamtym momencie nie miałem zbyt wiele do zaoferowania. Szczerze mówiąc, podziwiam tych ludzi. Przyszli nie zadając żadnych pytań, wiedząc, że sytuacja jest bardzo zła i nie spodziewając się cudów. To właściwie tak, jakby skoczyli w ogień. Cuda jednak się zdarzają i w ciągu tygodnia, rzecz jasna poprzedzonego przygotowaniami, udało nam się stworzyć dynamicznie rozwijającą się organizację, posiadającą swe struktury terenowe w wielu częściach kraju.

Gdy przystępowaliśmy do walki, jedynym naszym orężem była przemyślana wizja, grupa lojalnych i oddanych sprawie ludzi, a także wiara w ostateczne zwycięstwo. Lojalność... Tą cechę chyba najbardziej szanuję u ludzi.

2) Co skłoniło Cię do rozpoczęcia działalności narodowej, skąd wzięły się zainteresowania, jakie postaci (historyczne i być może ówczesne) są dla Ciebie wzorem?

B.B.: Na dobrą sprawę już od wczesnego dzieciństwa kreśliłem poczciwie plany i opowiadania o Wielkiej Polsce od Kamczatki po słoneczne wybrzeża Portugalii. Prawdziwe zainteresowanie Ruchem Narodowym przyszło jednak podczas mojej emigracji, kiedy to tęsknota za Ojczyzną bardzo silnie dawała mi się we znaki. Dwa lata spędziłem w Stanach Zjednoczonych, chodząc do zwykłej publicznej szkoły w San Antonio w Teksasie, zdominowanej przez ludność czarnoskórą i meksykańską. Mogłem się wówczas na własne oczy przekonać, jak kończą się multirasowe eksperymenty - szkoła podzielona była na zwalczające się grupy, dobierające się właśnie na podstawie cech rasowych... Moim następnym miejscem zamieszkania okazały się znacznie bliższe Polsce Czechy, w których spędziłem 4 lata. Wtedy to właśnie zacząłem bardzo intensywnie interesować się historią, natomiast moja tęsknota za Polską osiągnęła swoje apogeum. Bardzo dużo czytałem, odkrywałem XX-lecie międzywojenne, wielokrotnie przenosiłem się myślami w tamte czasy. Zacząłem utożsamiać się z organizacjami z tamtych lat, ich nonkonformizmem, wywrotowym stylem działania i dumą. Wróciłem do Polski i wtedy się zaczęło.

Co do postaci historycznych, które mnie inspirowały i nadal inspirują, to jest ich wiele, choć każdą cenię za coś zupełnie innego. W panteonie tych najważniejszych z pewnością jest Roman Dmowski, czyli ten, który nauczył Polaków myśleć po polsku. Ważną rolę odgrywa też generał Franco, krzyżowiec XX wieku, który ocalił Hiszpanię w imieniu Boga i Narodu, oraz zamienił ją w ostatnie kontrrewolucyjne państwo świata. Bolesława Piaseckiego cenię za stworzenie w Polsce organizacji z którą historycznie zawsze najbardziej się utożsamiałem, czyli RNR Falanga, a także za bezwarunkową lojalność, jaką wzbudzał wśród swoich politycznych żołnierzy. To była prawdziwa osobowość. Benito Mussolini był natomiast świetnym organizatorem państwa, co zaowocowało stworzeniem doktryny, która wciąż fasci-nuje. Współczesnym nam autorytetem, który budzi moje wielkie uznanie i szacunek, jest nasz papież, Benedykt XVI, który pomimo sfory ujadających psów, konsekwentnie podąża słuszną drogą.

3) Falanga jest nową organizacją o profilu narodowym, chociaż oczywiście w świetle sytuacji, w jakiej powstała, nasuwa się oczywiste skojarzenie z RNR-Falangą przedwojenną. Jakie stosunki utrzymujesz z "górą" ogólnopolskiego Obozu Narodowo-Radykalnego; czy słusznie dzisiejsza Falanga jest nazywana przez niektórych (często niezrzeszonych i niedoinformowanych) frakcją rozłamową i podziałową?

B.B.: Swoją nazwą Falanga nie nawiązuje stricte do żadnej organizacji, bo jest organizacją nową, nie zaś próbą rekonstrukcji historycznej. Skojarzenia natomiast mogą wieść właśnie w kierunku RNR Falangi i Falangi Hiszpańskiej. Oba są po części właściwie, ale to tylko skojarzenia i nic poza tym. Nas interesuje twórczość, a nie odtwórstwo.

Co do stosunków z "górą" ogólnopolskiego Obozu Narodowo-Radykalnego, to nie są one jednolite. Niektórzy z nich nadal pozostają moimi Kolegami, z którymi brałem udział w tej samej walce - z nimi wciąż utrzymuję dobry kontakt i życzymy sobie wzajemnie powodzenia. Są jednak i tacy, którzy jako główni konstruktorzy intryg pozostają moimi wrogami. Mam jednak nadzieję, że z czasem emocje opadną i porozumienie będzie możliwe po obu stronach, bo tak będzie przecież lepiej dla całego RN.

4) W chwili w której piszę te pytania, wedle waszej strony internetowej, jak grzyby po deszczu wyrastają nowe dzielnice Falangi. Na pewno są ludzie zainteresowani ta nową frakcją, przedstaw zatem pokrótce kilku przedstawicieli Falangi poza Twoją dzielnicą - kim są, co robią, dlaczego akurat z nimi warto się skontaktować i, być może, współdziałać?

B.B.: Nowe Oddziały Falangi tworzące Dzielnice powstają nawet w chwili, w której na te pytania odpowiadam. Nikt z nas nie spodziewał się takiego odzewu, przyznaję, że jesteśmy bardzo mile zaskoczeni. Okazało się, że Falanga wypełnia pewną przestrzeń w Ruchu Narodowym, która dotychczas pozostawała niezagospodarowana. Liczymy na to, że jej zagospodarowanie, przyczyni się do dynamizacji całego Ruchu.

Koordynatorzy Dzielnic Falangi to ludzie w wieku od 20 do 28 lat. To przeważnie studenci, lub osoby, które właśnie ukończyły studia i rozpoczynają karierę zawodową. Są energiczni i ambitni, bez uprzedzeń podejmą współpracę z innymi organizacjami narodowymi działającymi na terenie województwa odpowiadającego ich Dzielnicy. Wszystkie dane kontaktowe są systematycznie aktualizowane na naszej stronie.

5) Jak widzisz (jak widzi Falanga) współpracę z innymi ugrupowaniami o profilu narodowym (o ONR wspominaliśmy już wyżej)?

B.B.: Jeśli chodzi o współpracę z NOP, to sporo osób rozpuszczało ostatnio różne pogłoski o wielkich antagonizmach pomiędzy Falangistami, a członkami Narodowego Odrodzenia Polski. Są to osoby, które najbardziej obawiają się porozumienia między tymi organizacjami. Oznacza to, że współpraca Falangi i NOP-u ma pewien potencjał. Mamy nadzieję, że zostanie on właściwie wykorzystany.

Bez uprzedzeń chcemy także podjąć współpracę z Młodzieżą Wszechpolską. Oczywiście, żadne kompromisy światopoglądowe nie wchodzą w grę, ponieważ współpracę buduje się konkretnymi czynami, a nie uzgadnianiem ideologicznych niuansów. Tyczy się to także organizowania wspólnych akcji z innymi ugrupowaniami.

6) 7 punkt manifestu Falangi kładzie akcent na radykalną, rewolucyjną przebudowę zastanego stanu rzeczy, na gruzach starego Systemu. Jak rozumiecie rewolucję? Metaforycznie, czy dosłownie, jako walkę z bronią w ręku, rozlew krwi, spalone pałace? ;)

B.B.: Rewolucjonizm jest cechą naszego charakteru i źródłem dynamizmu, a także chęcią radykalnej przebudowy świata. Nie jest nam obce hasło "Europa! Młodość! Rewolucja", niemniej Europę zwykle zastępujemy Polską, bo jeśli chodzi o sprawy doczesne, to nasza Ojczyzna jest dla nas zawsze na pierwszym miejscu.

7) Co powiesz o szumie wywołanym grafiką "spirit of Spartans", którą można było ujrzeć jakiś czas temu na stronie brygady mazowieckiej ONR? W internecie pojawiły się głosy wręcz zarzucające wam "milicyjne konfidenctwo"...

B.B.: Grafika nie jest mojego autorstwa, więc jestem w tym momencie skazany na domniemywanie "co autor miał na myśli", choć jako, że autor jest mi znany, zadanie miałem znacznie ułatwione.

Moje wnioski są inne, niż te sugerowane przez złośliwych, lub tych, którzy po prostu nie zrozumieli o co chodzi. Rzecz tyczy się grafiki przedstawiającej greckiego policjanta depczącego anarchistę, w czasie zamieszek wywołanych przez innego greckiego policjanta, będącego członkiem nacjonalistycznej organizacji "Złoty Świt", którego kula w pewien sposób się zabłąkała i palnęła prosto w lewaka. Co więcej, znane są przypadki rozdawania sprzętu greckim nacjonalistom, by ci pomogli zaprowadzić porządek i obronić swoje miasta przed zalewem lewackiego barbarzyństwa. Jakby tego było mało, grecka policja, jest w prostej linii spadkobierczynią Czarnych Pułkowników (tak jak nasza tkwi korzeniami PRL-u). Wszystkie te fakty każą uznać, że grecka policja jest formacją metodologicznie i ideowo antylewacką, zaś skrajna lewica po przejęciu władzy w Grecji może urządzić jej małą Norymbergę.

Niemniej, powyższe fakty świadczą tylko o tym, że autor grafiki miał dobre intencje, zaś ci co twierdzą inaczej, po prostu go nie zrozumieli. Jednakże z punktu widzenia strategicznego, publikacja tej grafiki była krokiem bardzo nierozważnym.

8) Jeszcze na chwilę pozostaniemy w tematyce sięgającej kilka miesięcy wstecz, do czasów Twojej działalności w brygadzie mazowieckiej ONR. "Marsz mocarstwowy" podzielił naszą skromną, narodową "opinię publiczną" na zwolenników takich inicjatyw, oraz ich zdecydowanych przeciwników. Jak w kontekście pragnienia wielkiej, mocarstwowej Polski, rozpatrujesz losy "ziem utraconych" na wschodzie, z Lwowem i Wilnem na czele? Jak widzisz przyszły los terenów "nowej kolonizacji", jak np. niektóre miasta niemieckie leżące w bezpośredniej bliskości polskiej granicy i ostatnimi czasy, rojące się od Polaków?

B.B.: Nikt z nas nie ma złudzeń - w obecnych warunkach geopolitycznych już bardziej prawdopodobna wydaje się właśnie reslawizacja zaodrzańskiej słowiańszczyzny, niż odzyskanie Kresów Wschodnich wydartych Polsce wbrew prawu międzynarodowemu. Krzycząc "Polski Lwów, polskie Wilno - odzyskane być powinno!" nikt także nie spodziewał się, że już wkrótce zorganizujemy freikorpsy, które ruszą niebawem na wschód śpiewając "Jak dobrze jest wiosenną porą pacyfikować ruską wieś.". Marsz Mocarstwowy nie był także obliczony na zaognianie antagonizmu pomiędzy Polską, a Ukrainą, Białorusią i Litwą. Naszym celem jest przypominanie POLAKOM o czasach ich wielkiej przeszłości, by potrafili myśleć o przyszłości Polski bez kompleksów. Wskrzeszenie tej dumy jest także teraz naszym zadaniem. A któż wie, co przyniesie przyszłość - może i na freikorpsy przyjdzie pora ;)

9) Nacjonalizm autonomiczny, czarny blok, sojusz ekstremów, zajęcie przez nacjonalistów innych krajów pozycji antykapitalistycznych, proekologicznych i innych, uważanych do tej pory za domenę tzw. "lewicy" - czy powinniśmy to naśladować? A jeśli tak to do jakiego stopnia? Wiem, że deklarujesz chęć wykorzystania w Falandze tzw. "czarnego bloku". A jak z innymi "nowinkami", które powoli docierają do nas od zagranicznych ruchów narodowych, narodowo-rewolucyjnych etc.?

B.B.: Zajęcie przez nacjonalistów pozycji antykapitalistycznych, czyli takich, które sprzeciwiają się neokolonializmowi wielkich koncernów, wszechwładzy Banku Światowego i pozbawieniu państwa kontroli nad strategicznymi sektorami w rodzaju energetyki i przemysłu zbrojeniowego, wydaje się być dobrą strategią w czasach kryzysu zataczającego coraz szersze kręgi. Oczywiście pod warunkiem, że ów "antykapitalizm" nie jest równoznaczny z brakiem szacunku dla własności prywatnej i czerwonym światłem dla likwidacji obowiązkowych składek na ZUS, czy prywatyzacji naszej upadłej służby zdrowia. Proekologizm? Każdy narodowiec powinien szanować ojczystą przyrodę, było to dla mnie od zawsze oczywiste i nie potrzebuję tu żadnych lewicowych inspiracji. Stąd może wynikać chociażby poparcie rozwoju energetyki jądrowej w Polsce, która jest znacznie "czystsza" od energetyki opartej o wykorzystanie węgla i jej zasoby są praktycznie niewyczerpywane. Przy okazji można coś uszczknąć dla przemysłu zbrojeniowego. Sojusz ekstremów? Tak, ale tylko do pewnego stopnia. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie wspólnego antyrządowego pochodu narodowców z anarchistami i Lewicą Bez Cenzury.

10) Katolicyzm tradycyjny, "posoborowy", czy "róbta co chceta"? Jak wygląda sprawa w szeregach Falangi?

B.B.: Ecclesia triumphans, Ecclesia militans! Kościół triumfujący, Kościół walczący, według słów papieża Klemensa V. Oczywiście przy poszanowaniu tych rzymskich katolików, którzy są bardziej rzymscy, niż katoliccy, to znaczy akceptują dziejową rolę Kościoła w historii Polski i spuściznę Cywilizacji Łacińskiej, ale są niewierzący. Jednocześnie jesteśmy przywiązani do wczesnosłowiańskiej kultury Ziem Polskich i wyrzekać się jej nie mamy zamiaru. Niemniej, jak napisał Julian Tuwim o "katolikach walczących" po zabójstwie Narutowicza, "krzyż mieliście na piersi, a brauning w kieszeni". Tak powinno być zawsze.

11) Człowiek panem form? A może jednak są pewne doczesne symbole, których, jako spadkobiercy przedwojennych narodowych radykałów, za nic nie możemy porzucić? Pytanie głównie w kontekście mającego złą sławę salutu rzymskiego, ale także np. krzyża celtyckiego.

B.B.: Z pewnością nie zamierzamy porzucić Szczerbca, jako odznaki organizacyjnej i samego symbolu Falangi. Chcemy być nowocześni, ale nie chcemy być "ludźmi z nikąd" - łączność duchowa z naszymi poprzednikami jest bardzo ważna. Byle nie przerodziła się w bezrefleksyjne odtwórstwo.

Salut rzymski jest natomiast symbolem, który łączy tradycje chyba większości europejskich ruchów nacjonalistycznych. Niemniej, zawsze należy brać pod uwagę kontekst w jakim jest wykonywany i czy aby na pewno w danym momencie jego zastosowanie nie kosztuje zbyt wiele. Użycie salutu w trakcie uroczystości z udziałem oficjeli państwowych jest w obecnej sytuacji prawnej dobrowolnym podkładaniem się systemowi. Sprawa narodowa nie potrzebuje za wszelką cenę "Męczenników Prawej Dłoni" z wyrokami, ale przemyślanej strategii. Kartoteka jest osobistą sprawą każdego narodowca, ale wielkie grzywny dorzucane teraz jako "gratis" do wyroków, zamiast w demoliberalne łapy, mogłyby trafiać na działalność organizacji narodowych. W Falandze salut będzie wciąż obecny, ale na zebraniach, kongresach i uroczystościach organizowanych przez nas, a nie przez władze, które tylko czekają, aż im się podłożymy.

12) Jaki masz stosunek do określenia "skrajna prawica" używanego w stosunku do szeregu organizacji od narodowo-radykalnych NOP i ONR, przez systemową do niedawna endecką MW, aż do UPR, czy niektórych konserwatystów? Czy utożsamiasz się z tak szeroko pojętą "prawicowością"?

B.B.: Jesteśmy tak skrajną prawicą, że aż sprzed podziału na prawicę i lewicę.

A tak już zupełnie serio, to sami nie zamierzamy klasyfikować się i szufladkować według takich podziałów - doskonale zrobią to za nas media. Falanga jest szerokim ruchem, który w swoich założeniach niesie śmierć demokratyczno-liberalnemu światu. Niech nazywają to jak chcą.

13) Jak widzisz przyszłość resztek cywilizacji łacińskiej, zachodniej? Czy umrze ona razem z kulturą i cywilizacją Białego Człowieka, czy może ludy napływowe, głównie w Europie i Stanach Zjednoczonych, mają szansę przejąć wartości łacińskiego Zachodu?

B.B.: Przejęcie przez napływające ludy wartości Zachodu jest niemożliwe, ponieważ sam Zachód już dawno wyrzekł się tych wartości. Co więcej, doszło do nietzscheańskiego "przewartościowania wszystkich wartości", czyli to co kiedyś było złem, dzisiaj jest "dobrem" i na odwrót. Nie bez przyczyny jednym z haseł Falangi jest "miejska partyzantka na ruinach Cywilizacji". Czy dla upadającego Zachodu jest jeszcze szansa? Uważam, że w pewnym krytycznym momencie, gdy z uwagi na wściekłe masy przybyszów, ludziom Zachodu zabraknie pokoju i dobrobytu, nastąpi przełom. Oby nie było wtedy za późno.

14) Jak oceniasz kondycję Ruchu Narodowego w Polsce i dlaczego? Jakie perspektywy stoją przed nami w ciągu najbliższych kilku lat?

B.B.: Na dzień dzisiejszy Ruch Narodowy w Polsce jest słaby. Pokutują zakrzepłe schematy, które ograniczają się do pewnego "standardziku". Rok w rok te same akcje, te same hasła. Brakuje nowych pomysłów, choćby i kontrowersyjnych, a gdy już się pojawiają, budzą zawsze niechęć, jakiś strach przed nowym. Tymczasem nowa lewica odnosi coraz to większe sukcesy na polu wojny kulturowej. W ciągu najbliższych lat, polski Ruch Narodowy będzie musiał odpowiedzieć sobie na pytanie, czy stać go na podjęcie reform wykraczających poza pewne schematy, czy też wszystko ma zostać "po staremu". Głęboko wierzę, że stać nas na to, by dorównać takim na przykład Włochom, którym udało się stworzyć całą sieć powiązanych ze sobą organizacji, fundacji, partii, stowarzyszeń, czy "bratniaków" studenckich.

15) Krótka zabawa w skojarzenia, proszę odpowiedzieć NAJWYŻEJ 3 SŁOWAMI:

a) polskość? B.B.: Tożsamość i zaangażowanie. b) dialog międzyreligijny? B.B.: Kłamstwo naszych czasów. c) kapitalizm? B.B.: Bóstwo wolnorynkowych marksistów. d) policja? B.B.: Resort siłowy establishmentu. e) demokracja parlamentarna? B.B.: Sejmokratyczny łańcuch demoliberalizmu. f) antyfaszyzm? ;) B.B.: Telefon do Iwińskiego.

16) Dziękuję za poświęcony czas, ostatnie słowo należy do Ciebie:

B.B.: Pozdrawiam wszystkich narodowców, głęboko wierząc, że już wkrótce czerwono-czarno-czerwone sztandary ze srebrną Falangą staną się w Polsce rozpoznawalne, zaś setki osób zdecyduje się walczyć pod nimi o przywrócenie Polakom doniosłego związku z historią. Czołem Wielkiej Polsce!

(c) Nacjonalista.pl 2009