FALANGA

Oficjalny blog publicystyczny Falangi

Przeszukaj blog

poniedziałek, 1 marca 2010

W obronie wiary i wolności

29 lutego 1768 r. w Barze na Podolu zawiązana została konfederacja w obronie wiary i wolności. Konfederaci przeciwstawiali się cudzoziemszczyźnie i nowinkarstwu ideologicznemu przyniesionemu do Rzeczypospolitej przez „familię” Czartoryskich i kręgi dworskie, podpierające swe działania na przemocy wojsk rosyjskich, od czasu zaproszenia ich do kraju przed sejmem konwokacyjnym, na którym narzucono kandydaturę późniejszego króla Stanisława Augusta (1764-1795).

Skomplikowana sytuacja polityczna Rzeczypospolitej w drugiej połowie XVIII wieku, powodowała iż walczące ze sobą o wpływy w państwie stronnictwa saskie, królewskie i Czartoryskich, wszystkie w różnych etapach tej walki odwoływały się do pomocy Rosji jak i innych państw. Obóz konserwatywny zwrócił się do Rosji w 1767 r. tworząc konfederację radomską, jednak kluczowe dla utraty samodzielności polityki polskiej było przecież wcześniejsze precedensowe zawezwanie Rosjan przez „familię” w 1764 r.

Swoje znaczenie zachowuje też fakt, iż mające niekiedy swoje racje projekty przekształcenia ustroju polskiego, formułowane były w atmosferze zachłyśnięcia się zachodnioeuropejskim „oświeceniem” przez rodząca się w tamtych czasach „postępową” inteligencję warszawską, skupioną wokół wydawanych z inspiracji dworu pism Monitor (1765-1785) i Zabawy Przyjemne i Pożyteczne (1770 – 1777) oraz spotykającą na cotygodniowo organizowanych przez króla dyskusjach literackich (tzw. „obiady czwartkowe”). W środowisku tym, myśl Locke'a, Rousseau, Voltaire'a czy Diderota była miarą intelektualnej rzetelności, zaś w najlepszym razie lekceważenie a w najgorszym otwarta wrogość do katolicyzmu, żywej jeszcze wówczas kultury Kontrreformacji jak i polskiej tradycji narodowej, postawą powszechną. Konserwatywny publicysta Stanisław „Cat” Mackiewicz (1896-1966) pisał że, w Polsce (za panowania Stanisława Augusta – przyp. R.L.) wiek XVIII istniał w publicystyce, w literaturze, w stronnictwie Czartoryskich, na dworze Stanisława Augusta. Społeczeństwo jednak, naród, powszechność tkwiła całkowicie w pojęciach, obyczajach, gestach, pozach wieku XVII1. Na przekór tradycyjnej tożsamości tego społeczeństwa, narodu i powszechności zwróciły się zabiegi modernizatorów i to właśnie ów naród dokonał insurekcji występując przeciw przemocy państw obcych i przeciw nastającym na jego tradycyjną kulturę, a uznawanym za cudzoziemskich figurantów, skupionym w Warszawie zwolennikom reform.

Bezpośrednią przyczyną wystąpienia Konfederatów był postulat równouprawnienia religijnych dysydentów, co uznawano słusznie za groźne zarówno dla dobra wspólnoty wiernych jak i dla stabilności społecznej. Sprawa ta, widziana w oderwaniu od kontekstu historycznego i ideologicznego może wydawać się stosunkowo mało kontrowersyjna, jednak pamiętać musimy że, jak to zauważa za innym cenionym konserwatywnym publicystą historycznym Michałem Bobrzyńskim (1849-1935) wspomniany już „Cat” Mackiewicz, XVIII-wieczne oświeceniowe postulaty tolerancji religijnej nie mają nic wspólnego z wielowyznaniowością XVI-wiecznej Rzeczypospolitej, której rzeczywiste przyczyny leżały w ówczesnej indyferencji religijnej. Tak więc, równouprawnienie dysydentów, z którym to zamiarem obnosił się od początku swojego panowania sam król, zaś który dla celu wzmocnienia wpływu Rosji na Rzeczypospolitą podnosiła też Katarzyna II (1762-1796), było nie tyle nawiązywaniem do polskich tradycji ustrojowych i politycznych, ile wystąpieniem przeciw nim.

Postulat został postawiony wyraźnie przez posła carskiego w Warszawie Mikołaja ks. Repnina (1764-1768) na Sejmie w 1766 r. Ostatecznie skończyło się jedynie na mało znaczących ustępstwach, wobec czego już w marcu 1767 r. za namową Repnina zostają zawiązane konfederacje dysydenckie w Słucku i Toruniu, następnie zaś, w czerwcu 1767 r., w obronie dotychczasowej konstytucji państwa, powstaje katolicka konfederacja radomska, która zwraca się o wsparcie do ks. Repnina a za jego pośrednictwem do Katarzyny II, po czym przejmuje faktyczną współwładzę w państwie.
Konfederacja po stronie polskiej znajduje swego animatora w osobie x. Gabriela Podoskiego (1719-1777, od 1767 r. prymas Polski), płatnego agenta ks. Repnina, pozyskującego środowisko konserwatywne skupione wokół Karola Radziwiłła (1734-1790) dla sojuszu politycznego z będącą protektorem dysydentów Rosją. Napięcie na tle przywilejów dysydentów, narastając stopniowo, swój punkt kulminacyjny osiąga na Sejmie zebranym w październiku 1767 r., gdy z inspiracji x. prymasa Podoskiego rozgrywającego swą własną politykę w stosunku do opozycyjnego sobie x. biskupa Kajetana Sołtyka (1715-1788, od 1759 r. biskup krakowski), ten ostatni wraz z kilkoma innymi senatorami krytykującymi zbyt elastyczną wobec dysydentów postawę konfederacji radomskiej i sprzeciwiającymi się projektowi nadania dysydentom pełni praw politycznych, zostaje porwany przez żołnierzy carskich i wywieziony w głąb Rosji, do Kaługi.

W kilka miesięcy później, konserwatywnie usposobiona szlachta katolicka miała podjąć odnowę konfederacji w położonym nad granica osmańską Barze i rozpocząć walkę o ocalenie niezawisłości państwa oraz tradycji i praw narodu polskiego. Konfederacja zaangażuje się więc w walkę zbrojną, która wiązać będzie przez pięć kolejnych lat (1768-1772) stacjonujące w Rzeczypospolitej ok. 20-tysięczne wojska rosyjskie, by ostatecznie dowieść, że całkowite podporządkowanie sobie Polski przez Katarzynę II i jej kolejnych posłów w Warszawie jest niemożliwe.

Piszący współcześnie o Konfederacji historyk stwierdził, że w ideologii barskiej motywacje konserwatywne, religijne i patriotyczne tak się ze sobą splątały, iż trudno opiniować, czy konfederacja była bardziej „kontrrewolucją” , wojną religijną, czy ruchem niepodległościowym2 Była ona każdym z tych zjawisk po trosze, mogąc być chyba bez ryzyka popadnięcia w przesadę, nazwana czymś w rodzaju „polskiej Wandei”.

Uczczenie dziś pamięci Konfederacji pod pomnikiem jej z pewnością najwybitniejszego dowódcy wojskowego, generała Kazimierza Pułaskiego (1745-1779)3, jest jednak celowe nie tylko ze względu na jej znaczenie historyczne. Zwróćmy uwagę, że dziś mamy do czynienia z sytuacją w jakiejś mierze przypominającą tą sprzed dwustu czterdziestu dwóch lat; współcześnie również bowiem, skupione w przesiąkniętej wielkomiejską zgnilizną kosmopolitycznej Warszawie elity polityczne i intelektualne, tworzą atmosferę światopoglądową, w której wszystko to, co rodzime, polskie, tradycyjne, uznawane jest za uciążliwą skamielinę przeszłości i coś, co jak najszybciej należy zastąpić zachodnim liberalizmem i kulturową westernizacją. Także dziś słyszymy postulaty równouprawnienia czy równouprzywilejowania najróżniejszych „dysydentów”, czy to w postaci „nowej lewicy”, czy zwolenników dewiacji obyczajowych, czy wreszcie ateistów lub innych im podobnych grup. Postulaty te wygłaszane są równie często przez rodzimych bojowników „postępu”, jak i przez najróżniejsze podmioty zagraniczne, zaś – podobnie jak w końcu XVIII wieku - „klasa polityczna” zdaje się być im niemal całkowicie powolna. Z tego też powodu, współczesna nie-demoliberalna Prawica, musi zawiązać „drugą Konfederację Barską”. Nie chodzi mi tu oczywiście o wzniecanie walki zbrojnej, gdyż musiałby taki zabieg skończyć się jeszcze bardziej dojmującym niepowodzeniem niż jego XVIII-wieczny pierwowzór, lecz raczej o zgromadzenie wszystkich z różnych powodów sprzeciwiających się wzorowanemu na zachodnim modelowi „modernizacji”, tak jak w „pierwszej” Konfederacji Barskiej, zrzeszając w swych szeregach osoby o motywacjach konserwatywnych, religijnych i patriotycznych, gotowe prowadzić walkę w obronie wiary i wolności.

Obecność dziś pod pomnikiem Kazimierza Pułaskiego członków i sympatyków Falangi i OMP dowodzi, że między innymi wokół dziedzictwa Konfederacji, zgromadzenie choćby nawet nielicznej grupy takich osób jest możliwe.     

Ronald Lasecki


1. Stanisław Mackiewicz, Stanisław August, Wydawnictwo PAX, Warszawa 1956, ss. 34-35


2.  Emanuel Rostworowski, Ostatni król Rzeczypospolitej. Geneza i upadek Konstytucji 3 mają, PW „Wiedza Powszechna”, Warszawa 1966, s. 68


3.   Za największy talent polityczny Konfederacji należałoby uznać bez wątpienia x biskupa Adama Krasińskiego (1714-1800, od r. 1759 biskup)


(tekst jest treścią przemówienia wygłoszonego 29 lutego A.D. 2009 r. przez rzecznika prasowego Falangi do członków i sympatyków Falangi i OMP zebranych pod pomnikiem Kazimierza Pułaskiego w Warce).