FALANGA

Oficjalny blog publicystyczny Falangi

Przeszukaj blog

środa, 14 kwietnia 2010

Panteon republiki koleżków

Jesteśmy karłami, którzy wspięli się na ramiona olbrzymów.

Bernard z Chartres

W dniu, kiedy powstaje niniejsza wypowiedź, ogłoszona została decyzja – wedle wszelkiego prawdopodobieństwa podjęta wspólnie przez demoliberalną klasę polityczną oraz opanowane przez (jak go nazywa p. Stanisław Michalkiewicz) „zakon Ojców Konfidencjałów” władze polskiego Kościoła lokalnego – o pogrzebaniu zmarłego tragicznie prezydenta Republiki Okrągłego Stołu w podziemiach Archikatedry Wawelskiej, wśród polskich królów, wieszczów narodowych i wodzów. P. prof. Lech Kaczyński ma nie tylko zostać pochowany na najbardziej czcigodnej z polskich nekropolii; spocznie w Krypcie Srebrnych Dzwonów, u boku Marszałka Józefa Piłsudskiego, którego postać podobno niezwykle wysoko poważał.
Na próbę oceny biografii politycznej oraz dokonań p. prof. Kaczyńskiego brakuje tu miejsca i niniejszy tekst w żadnym wypadku nie pretenduje do takiej roli. Próbie takiej nie sprzyjałaby zresztą chwila, skoro nawet ci politycy i publicyści, od lewa (np. p. Adam Michnik) do luźno pojętego prawa (np. p. prof. Adam Wielomski), którzy za życia nie zostawiali na zmarłym suchej nitki (by wyrazić się eufemistycznie), obecnie przybierają postawę wystudiowanego „żalu”. Piszący te słowa nie zaliczał się nigdy do sympatyków p. Kaczyńskiego, zaś po jego dramatycznej śmierci nie zamierza dołączać do sformowanego naprędce chóru jego – szczerych czy obłudnych – hagiografów. Czwarty prezydent Republiki Okrągłego Stołu zapisał się w historii niewątpliwie lepiej od poprzedników – co być może nie było bardzo trudne, biorąc pod uwagę konduitę tych ostatnich. Porównując go z TW „Wolskim”, TW „Bolkiem” i TW „Alkiem”, łatwo zauważyć, iż nie wpisywał się w pewną wybitnie niechlubną prawidłowość, związaną dotychczas z fotelem prezydenckim Republiki.
Mimo to, p. prof. Kaczyński pozostał aż do końca zwykłym demoliberałem, uwikłanym w międzypartyjne kłótnie i rozgrywki. W jego politycznej sylwetce nie sposób dostrzec pierwiastków autorytetu, mocy politycznej czy Weberowskiej charyzmy. Ponadto, zarówno jego „anty-okrągłostołowi” zwolennicy, jak i „pro-okrągłostołowi” przeciwnicy równie rzadko pamiętali, iż w 1989 r. znalazł się w wąskim kręgu uczestników tajnych narad w willi komunistycznego MSW w Magdalence, stanowiących ostatni etap przygotowań do zastąpienia oligarchii PRL oligarchią Republiki Okrągłego Stołu. Na kompletnie nieadekwatne (by znów uciec się do eufemizmów) zakrawa tedy złożenie go obok męża stanu, który w 1926 r. obalił rządy parlamentarne, zgniótł partyjniacką „republikę marcową”, a kilka lat później ostatecznie pokazał partiom politycznym, gdzie ich miejsce, wysyłając partyjnych liderów do twierdzy w Brześciu Litewskim.
Myśliciele tak różni, jak Cyprian Kamil Norwid (1821-1883), Maurice Barrčs (1862-1923) i x. Prymas Stefan kardynał Wyszyński (1901-1981) w identycznych słowach wskazywali, iż groby są fundamentem Ojczyzny. Demoliberalna klasa polityczna najwyraźniej czuje się nieograniczonym przez nic (ani normami niesionymi przez tradycję, ani nawet dobrym smakiem) właścicielem tej ostatniej, skoro bez żenady sięga po otaczane najgłębszą czcią, historyczne nekropolie narodu i dysponuje nimi wedle swego uznania. Nie wystarcza jej to tylko, że za swego życia pozostanie bezkarna i nietykalna, że każdy, kto publicznie kwestionuje głoszoną przez nią samą wersję jej dokonań, zostanie zniszczony przez jej doskonale opłacanych prawników, a wcześniej jeszcze zaszczuty medialnymi „seansami nienawiści”. Domaga się czegoś więcej – sakralizacji, symbolicznego unieśmiertelnienia. Potwierdzać to wydaje się pewien ciąg, w jaki wpisuje się jej dzisiejsza decyzja. W 2004 r. udało się jej wymóc pogrzebanie w narodowym panteonie na krakowskiej Skałce „byłego poputczika” Czesława Miłosza – jak w słynnym artykule, który zakończył jego karierę publicystyczną, określił go wielki antykomunista Sergiusz Piasecki (1901-1964); noblistę-stalinistę, którego bodaj ostatnim publicznym wystąpieniem był list otwarty (podpisany przezeń wespół z towarzyszką z czasów stalinowskich, p. Wisławą Szymborską) z pozdrowieniem dla uczestników pierwszego w Polsce „marszu tolerancji”. Gdy w 2008 r. zginął w wypadku prof. Bronisław Geremek, kolejny były stalinista i jeden z „ojców-założycieli” Republiki Okrągłego Stołu, wyprawiono mu pełen przepychu pogrzeb w rycie katolickim, mimo, że z pewnością nie zmarł na łonie Kościoła.
Krążą plotki, iż w grobie w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Powązkowskim, z którego komuniści w latach sześćdziesiątych usunęli trumnę ppłk Walerego Sławka (1879-1939), ma zostać pochowany I sekretarz PZPR tow. Wojciech Jaruzelski. Demoliberalna klasa polityczna, wywodząca się z paktu okrągłostołowego, przypuszczalnie nie będzie mieć w tej kwestii skrupułów. Czy da się jeszcze powstrzymać zamianę panteonów narodowych Polski w panteony „republiki koleżków”?

Adam Danek